wtorek, 15 października 2013
chyba powoli popadam w depresję. odkąd przyszłam do domu, nie wyszłam ze swojego pokoju. będzie z kilka godzin. nie mam ochoty na rozmowy z kimkolwiek, lubię czasami posiedzieć sobie sama w ciszy. próbowałam się uczyć, ale nic mi nie wychodzi. nie potrafię się skupić przez to wszystko..problemy, problemy, problemy. i gdzieś pomiędzy nimi plączą się niedopowiedzenia. jestem tym zmęczona. za dużo dzieje się na raz..jak to w jesień, nic nie przychodzi łatwo. szczególnie te nudne, samotne, ciemne wieczory. zawsze mówiłam, że nie umiem odpoczywać, że nie mam od czego, ze nie rozumiem znaczenia tego słowa. a dzisiaj tak po prostu mam wrażenie, że potrzebuję. potrzebuję tak po prostu usiąść z kimś i przestać się zamartwiać problemami całego świata. za dużo mam swoich, z którymi nie umiem sobie poradzić żeby jeszcze brać na barki problemy tak naprawdę obcych osób. wiem, że jestem egoistką, ale dla mnie problemy to tylko te moje i tych kilku osób na których mi zależy. inni..są bo są, każdy ma swoje życie. cieszę się chociaż z tego, że już tyle nie myślę o tym co było. mam wrażenie, że poradziłam sobie i chociaż nie jest jeszcze dobrze to będzie musi być..tylko muszę dać sobie jeszcze trochę czasu. chyba dziwne, że mówię to ja ale potrzebuję kogoś, kto poskładałby mi życie do kupy i miałby wpływ na mnie. potrzebuję żeby, ktoś mnie znowu ogarnął i nie dopuścił do tego żebym psuła sobie zdrowie, którego i tak mam mało. może chciałabym dla kogoś być, może chciałabym cieszyć się z tego, że mogę coś dla kogoś zrobić, że mogę dla kogoś się zmienić. potrzebuję tego najbardziej na świecie, jak jeszcze nigdy..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz