poniedziałek, 9 grudnia 2013

jakim prawem ktoś decyduje o naszym smutku, radości, przypływie energii czy też jej braku. wczorajsze popołudnie było dla mnie torturą, o którą sama się prosiłam. tak jak napisałeś, jestem w ciemnej dupie, ale przecież mogę coś z tym zrobić. nic nie jest stracone, najważniejsze to udowodnić sobie i innym, że potrafię. każdy ma jakieś uzależnienie, od alkoholu, narkotyków, ludzi. mi wystarczy to od fajek. przecież już minęły te czasy uzależnienia od człowieka. przecież nauczyłam się żyć sama, chociaż wcale tego nie chciałam. zapierałam się rękami i nogami, ale musiałam w końcu się nauczyć. mamy poniedziałek, 11:15 o 16 znowu wyjeżdżam. nie zamierzam dziś ubolewać nad tym, że muszę się spakować i iść na pociąg. cieszę się chociaż, że nie wrócę sama do pustego domu. mam ochotę dziś ubrać się ciepło i siedzieć gdzieś na ławce gadając o bzdurach. czytać GMazazyn, co chwilę strzepując popiół z papierosa. niby nic, a dla mnie coś bardzo potrzebnego. coś co pozwoli mi wyrwać się z rutyny dnia codziennego. dam radę, nie spieprzę tego tygodnia. nie spieprzę swoich postanowień, które zawsze nie miały sensu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz