czwartek, 26 grudnia 2013

chwila po północy, odpaliłam wszystkie świeczki, zabrałam poduszki i usiadłam na parapecie. zawsze tak robiłam kiedy tęskniłam. kiedy nie mogłam się pozbierać, albo kiedy coś nie dawało mi spać. najwięcej radości sprawia mi to w zimę. czas kiedy dla mnie zawsze zaczynają się te najlepsze rzeczy, takie po których uśmiech nie schodzi mi z twarzy a ja w środku czuję, że w końcu jest po co tu być. tak bardzo tęsknię za tym widokiem z okna, który zawsze był dla mnie czymś normalnym, dzisiaj zrozumiałam, że jest czymś wartym wspomnienia. sama nie wiem, być może pogubiłam się w tym wszystkim. być może nie potrafię okazywać uczuć, być kimś dla kogoś. nie rozumiem dlaczego znowu o tym myślę. zarzekałam się, że już dałam sobie spokój, że zapomniałam. te trzy dni świąt były dla mnie najprzykrzejsze od kilku lat. mimo wszystko w głębi jestem ogromnie wam wdzięczna, że zawsze jesteście. na dobre i złe dni, na pochmurne jak i te słoneczne, na te trzeźwe i pijane, że jesteście nawet wtedy kiedy wszystko jest nie tak. mamy 27 dzień ostatniego miesiąca. boję się nowego roku, i nowych rozczarowań. nowych nadziei i nowych rzeczy, na które być może nie jestem jeszcze gotowa. boję się, że sobie nie poradzę, że wszystkie moje wybory nie będą dobre. mam jedno marzenie, tylko jedno. chciałabym ułożyć sobie życie choćby w najmniejszym stopniu. tak aby budząc się rano, czuć, że szczęście mnie nie ominęło, że dalej tu jest. ta przerwa świąteczna, choć się jeszcze nie skończyła, to i tak dała mi masę szczęścia i wiary w nas, w to, że dalej jesteśmy i dalej potrafimy być takie jak ponad dwa lata wstecz. wiem, że najgorsze co mogłam zrobić, to było odrzucenie tych niebieskich i brązowych tęczówek, które każdego dnia starają się mi pomóc nawet w najgłupszych i najbardziej błahych sprawach. mam nadzieję, że przyszły rok będzie tak samo rokiem szczęśliwym jak i wszystkie poprzednie. tyle się wydarzyło..chciałabym każdą godzinę odtworzyć jeszcze raz, przemyśleć każdy swój krok, wszystko co mogłam zrobić lepiej. chciałabym zatrzymać każdą jego łzę, i każdy żal do mnie, chciałabym cofnąć każde kłamstwo, każdą kłótnię i każdy wieczór, który kończył się nie tak jakbyśmy tego chcieli. tyle jest we mnie żalu do samej siebie, że nawet mój płacz nie jest tego w stanie choć trochę zminimalizować. najwyższy czas wziąć się w garść i życzyć mu wszystkiego najlepszego. życzyć mu wszystkiego tego, ile dostałam od niego. chyba nie warto być ciągle złym, że ktoś zabrał mi mój cały świat, prawda? w końcu mam już nowy, który z dnia na dzień udoskonalam. wiem, że będzie jeszcze lepszy, naprawdę wiem to. chociaż tyle. bo wszystko co miało być to już było. a reszta..niech się dzieje samo..

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz