poniedziałek, 25 listopada 2013

no, woman, no cry

mam obsesję. śmieszne. całe wczorajsze dwie godziny drogi były jakąś męczarnią. szczególnie, że obok musiała siedzieć ona, i nieświadoma mojej obecności, o mnie mówić. co dziwne, wychodząc z autobusu nie czułam ani trochę nienawiści, której przecież we mnie ostatnio tak dużo. tak, nauczmy się kochać ludzi. chyba sama nie wierzę w to co mówię..kończę sprzątanie i czekam na K.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz