niedziela, 10 listopada 2013
'nie jestem dawno'
dwa dni niczym nie zmąconego szczęścia. dwa dni z dala od hałasu miasta. dzisiaj wracam i znowu nie wierzę w to co robię. w piątek też nie wiedziałam, lejąc sobie kolejny kieliszek wódki. niby było dobrze, bo znalazłaś dla mnie pocieszenie w alkoholu i nikotynie ale...ale chciałabym już wiedzieć, chciałabym już być świadoma tego, że nic się samo nie ułoży. że mam szansę zmienić swoje życie, i nic z tą szansą nie robię. wiem, że jeśli ją zaprzepaszczę, będę tego żałowała. wiem też ile bólu sobie zadaje. wiem również jakim głupim i tchórzliwym człowiekiem jestem. mimo wszystko, przekonałam się, że nie jestem taką egoistką za jaką mnie uważasz. potrafię cieszyć się szczęściem bliskich i pomagać, chociaż sama często muszę radzić sobie sama. niekiedy myślę, że wolałabym ten ból fizyczny zamiast psychicznego, bo przynajmniej miałabym pewność, że zaraz przestanie boleć. nie wiem co ja sobie myślałam..palę jednego papierosa za drugim i już nic nie rozumiem. dlaczego zamiast cieszyć się dniem, życiem, teraźniejszością...ja tyle myślę. myślę i nic z tego nie wychodzi, bo nic z tym nie robię. powiedziałaś mi wczoraj, że nie mogę przecież pić za każdym razem kiedy mam gorszy dzień. że nie mogę rozpamiętywać, że mam obok kogoś kto być może okazać się trafnym wyborem. nie chcę zagłębiać się w te refleksje. może właśnie teraz powinnam skończyć palić, iść do kuchni, zrobić sobie ulubioną herbatę w ulubionym kubku, włączyć telewizor albo zająć się książką i żyć. żyć jak każdy. nic się już nie zmieni, przecież sam powiedziałeś. nie chce chyba, żeby coś między nami się zmieniało. przecież nie wchodzi się drugi raz do tej samej rzeki, ba..już na pewno nie trzeci. znowu mi tylko namąciłeś w głowie, mogłeś nie przyjeżdżać i nie wspominać, nie przypominać, nie robić tego. już nawet nie pamiętam ile razy powiedziałam Ci dziś jakim jesteś idiotą, że nie mogę się na Ciebie patrzeć, bo wszystko co złe, wraca. tak po prostu. dzisiaj nic nie znaczące "przepraszam" z twoich ust wydawało się bardziej odległe niż kiedykolwiek. tyle razy się przepraszaliśmy przez łzy, teraz tego nie potrzebuję. jedno głupie przepraszam niczego nie zmieni. chciałabym żeby ktoś powiedział mi, że będzie wszystko dobrze i, że wszystko się ułoży. ze wszystko co złe minie, a ja znowu się uśmiechnę nie wymuszając tej miny na mojej twarzy. jestem psychopatką, która męczy samą siebie, zachowuję się jakbym lubiła taki ból i krzywdę. krzywdzę samą siebie, często nie zdając sobie z tego sprawy. to przecież nienormalne.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz