czwartek, 13 lutego 2014
znowu zastanawiam się czy lecę w końcu do góry, czy po raz kolejny spadam na całkowite dno. nie mam pojęcia co się ze mną dzieje..momentami mam wrażenie, że wszystko jest przeciwko mnie i, że nie warto nawet wychylać rano głowy spod kołdry. po co, przecież i tak nic się nie zmieni. znowu dostanę szmatę z matematyki, znowu uwierzę w coś beznadziejnego, znowu zrobię sobie nadzieję, znowu wrócę zła na cały świat. nawet teraz..kilka drzwi obok, tańczy, śmieje się, bawi masa ludzi, oprócz mnie. chyba pora sobie odpuścić, albo najzwyczajniej w świecie wziąć się za siebie. znaleźć motywację i iść do przodu. dlaczego tak łatwo się to mówi, a tak trudno wykonuje. jestem beznadziejna, mam nadzieję, że jutrzejsze anty walentynki spędzę miło i nie rozpłaczę się, że to czwarty rok, ale już bez Ciebie. teraz też się nie rozpłaczę, prawda? przecież nic już w sobie nie mam, nawet łez. chciałabym nie mieć uczuć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz