niedziela, 26 stycznia 2014

mam wrażenie i w sumie też taką cichą nadzieję, że kiedy dużo wycierpimy, kiedy wylejemy wszystkie nasze łzy do cna, kiedy będziemy już uczuciowym wrakiem..to szczęście zacznie się pojawiać. zaczniemy wstawać z uśmiechem na ustach, a dzień nie będzie tak ciężko przeżyć jak dziś. wierzę, że wszystko wyjdzie na prostą i przestaną mnie martwić niepotrzebne rzeczy. że ktoś przysłoni mi sobą dosłownie cały świat. pozostała mi nadzieja na lepsze czasy.

sobota, 18 stycznia 2014

Wszystko się zmienia, powoli stopniowo, gdybym ja też razem z biegiem czasu się nie zmieniała to bym nawet tego wszystkiego nie zauważyła. powinnam podziękować mu z całego serca za jedną, bardzo ważną rzecz. za usamodzielnienie się. gdyby dalej moje życie wyglądałoby jak wtedy, dziś bałabym się wszystkiego. teraz nie oczekuję od nikogo pomocy, bo wiem, ze potrafię poradzić sobie sama. dziś usłyszałam od mamy, że ktoś chce dla mnie dobrze, a ja zamiast mu dziękować, że wyciąga rękę, to odpycham ją i mówię, że dam radę sama. szukam szczęścia wszędzie i okazuje się, że znajduję je codziennie nawet w najmniejszych rzeczach. nie boję się nieznanego jak kiedyś, idę prosto przed siebie, bo wiem, że może mi się trafić coś co będzie strzałem w dziesiątkę. przez ostatni tydzień tyle się działo, tyle nowych ludzi, nowych znajomości, tyle rzeczy sobie uświadomiłam, zrozumiałam..że nie wierzę, że to wszystko stało się w ciągu pięciu dni.. wiem jaki ból sprawia się tym ludziom, na których Ci zależy. wiem jaka to głupota, robić coś z miłości. niechcianej miłości. robienie czegoś wbrew sobie to najgorsze co może nas spotkać. kiedy jesteśmy z czymś sami, nie potrafimy się uporać z problemami i stawić im czoła. od tak po prostu..dlatego cieszę się, że mam przy sobie ludzi, którzy nie boją się przeszłości, i gonią za przyszłością, za czymś lepszym. cieszę się, że pięć dni w tygodniu mam te siedem dziewczyn a na każdy wolny czas w domu, te trzy istoty. bałam się, że zostanę sama. podniosłam się, i czuję się silna jak nigdy. chyba o to w tym wszystkim chodziło, prawda? żebym w końcu zrozumiała, że czas goi rany.

środa, 8 stycznia 2014

jak jest? chyba całkiem znośnie. nie mogę narzekać, w końcu to był mój wybór. niedawno wróciłam ze szkoły i jestem tak zmęczona, że nie mam na nic siły, ale wiem, że muszę się postarać i nie olać tego wszystkiego..pusty pokój, dziewczyny porozrzucane po mieście, po pokojach, znajduję spokój i czas na przemyślenie kilku spraw. chciałabym aby ta kolejna przeprowadzka była lepsza niż tamta 4 miesiące temu, szczególnie chciałabym zebrać nowe wspomnienia i nie przynosić starych brudów w nowe miejsce. może dlatego też nikomu o Tobie tu nie mówię. nie mam ochoty tłumaczyć wszystkiego, kim byłeś, kim jesteś co zrobiłeś mi z życiem i jak się czuję. może to lepszy wybór. chciałabym być spokojna, chciałabym wiedzieć, że wszystko się ułoży..swoją drogą, kiedyś wszystko wyjdzie na prostą. pierwszy raz nie mam ochoty wracać do domu, pewnie przez tą przerażającą ilość osób, które co chwilę wpadają mi do pokoju żeby coś pożyczyć. tego chciałam, przecież nie chciałam siedzieć codziennie sama w domu. chorowałam na samotność. może tu będzie lepiej, miejmy taką nadzieję.

niedziela, 5 stycznia 2014

nie chciałam wcale jechać, ale współlokatorka, która podaje się za moją matkę doprowadza mnie do szału. nic co robię nie jest dobre, i te wieczne podejrzenia. czekam na jutrzejszy wieczór kiedy to spakuję się i pojadę sto kilometrów dalej żeby chociaż te błogie cztery dni od niej odpocząć. zdaję sobie sprawę z tego, że po części to też moja wina, bo tak szybko się denerwuję, irytuję i daje jej powody do zmartwień, kiedy wracam pijana do domu, albo kiedy w moich rzeczach znajduje coś czego nie powinna. od 129 dni jestem zupełnie kimś innym. może gorszym, może lepszym, wiem tylko, że dużo się zmieniło. wiele sytuacji, które nie zależały ode mnie. wiele wieczorów przepełnionych nudną i tęsknotą na zmianę. wiele dni przesiąkniętych ogromnym szczęściem i nadzieją, że nadchodzą zmiany. staram urozmaicać sobie to życie, żeby nigdy mi się nie znudziło. żeby nie było mnie tylko po to żeby być. mam tak cholernie dużo marzeń, pragnień, mam wielką nadzieję, że za jakiś czas pożegnam się z samotnością i tym pustym wzrokiem wpatrującym się codziennie w ścianę. czasami tak sobie wyobrażam, i wybiegam za daleko w przyszłość, ale wolę to niż przypominać sobie o tym jaka dobra i idealna była przeszłość. prawda niestety jest taka, że będąc jedną nogą z Tobą, nie zbuduję niczego nowego w moim nowym, małym świecie. że nie naprawię tego co spieprzyłeś, bo to już nie moja sprawa. muszę jeszcze w to wszystko uwierzyć.

środa, 1 stycznia 2014

nowy rok, który powinien przynieść zmiany..zmiany bardzo mi potrzebne. sylwester spędziłam najlepiej jak umiałam, wczorajszy dzień również wykorzystałam do cna, aczkolwiek coś nie daje mi spokoju. boję się, tylko sama nie wiem czego. może po prostu zamiast zadręczać się pytaniami typu "co dalej?" powinnam to zaniechać i wejść w rok 2014 w lepszej, optymistycznej formie. wczorajsze czytanie horoskopów sprawdziło się. jak niewiele czasu minęło żebym musiała zastanawiać się czy jestem szczęśliwa i na czym to szczęście polega. mam wrażenie, że cały problem polega w moim oszukiwaniu samej siebie. oszukuję się, że samotność to najlepsza opcja z możliwych a przecież nie potrafię być sama, już nawet udawać nie umiem. nie pamiętam czym jest miłość i szczęście bez alkoholu, trwające dłużej niż jeden dzień. chciałabym uwierzyć w to, że szczęście nie przejdzie gdzieś obok mnie i, że jak na wszystko zawsze potrzeba czasu..