poniedziałek, 7 września 2015



całe dwa lata cierpiałam z braku kogoś, kto znaczyłby dla mnie tyle co ja dla niego. nie mówię tu o obojętności, mówię o takim uczuciu kiedy wiesz, że zawsze na złe, deszczowe i ponure dni jest - ON. całe dwa lata wzbraniałam się od myśli, że może zacząć mi zależeć, a czyjś uśmiech będzie wyznacznikiem mojego poczucia bezpieczeństwa i szczęścia. od zawsze ryzykowałam, choć czasami wolałam zostać na pewnym gruncie i nie ruszać się z danego miejsca. wolałam nic nie zmieniać, by nie żałować, że dopuściłam się do jakichkolwiek strat uczuciowych. bałam się, że z nikim nie będę chciała dzielić dnia, jednej pościeli, łóżka.. taki strach jest najgorszy, bo jest najgłupszy. właśnie zdałam sobie sprawę, jak można bać się nieznanego skoro nie wiemy co będzie, a z góry zakładamy, że nic nam nie wyjdzie. miesiąc temu moje życie zmieniło się diametralnie. zdałam matematykę, i postanowiłam, że wrócę na stałe do domu. ta decyzja była cięższa niż cokolwiek innego. to nie tak, że z dnia na dzień postanowiłam - 'wracam'. to były długie tygodnie, i masy rozmów.. to była akceptacja tego, że rezygnuję ze szkoły, którą tak uwielbiam, a co za tym idzie - z ludzi, którzy przez ostatnie dwa lata stali się dla mnie jak rodzina. musiałam zrozumieć, że powrotem do domu, nie zaprzepaszczę szansy na lepsze życie, i że dalej może być tak dobrze jak wcześniej. że nie ma znaczenia do jakiej szkoły pójdę. a łącznie ze zmianą szkoły, postanowiłam zmienić choć trochę swoje życie, i zamiast pisać tu o tym, zrobiłam tak, by stało się to w końcu namacalne. dałam się ponieść czemuś co mam nadzieję za niedługi czas będę nazywała miłością. zaryzykowałam i przestałam się bać. bo nawet nie zdawałam sobie sprawy jak szybko można się do kogoś przywiązać. pokochałam jego zaspaną twarz rano i lekko przepite oczy po piątkowym wieczorze. polubiłam pić z nim kawy na ogrodzie, zapalając je papierosami. lubię jak mnie rozśmiesza i robi wszystko bym choć na chwilę się uśmiechnęła.. i jeśli zdarzy się okazja byś mógł to przeczytać, to chciałabym byś był tym moim słońcem, które codziennie mam na twarzy. żebyś dokładał co noc poduszkę dla mnie i czekał. mam nadzieję, że nic nie będzie dla nas przeszkodą, bo nie znamy ograniczeń. przypomnij mi jak to jest kochać kogoś najmocniej jak tylko to możliwe. obiecaj, że nie pozwolisz mi wrócić do przeszłości ani na moment, i nie dasz mi zatęsknić za tym co było. daj mi nadzieję, i daj przeżyć miłość, bo co jeśli to na Ciebie tak długo czekałam? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz