środa, 18 maja 2016
Muszę złapać oddech, tak jak wtedy nad Wisłą..
od zawsze dążyłam do tego, by móc choć raz powiedzieć sobie, że jestem szczęśliwa i, że nie brakuje mi niczego. od zawsze ten stan był gdzieś dalej niż się spodziewałam. zazwyczaj głowę psuły mi takie malutkie myśli, malutkie przeszkody, przez które po nocach nie mogłam spać. od tygodnia czuję się.. spełniona? mam wrażenie, że już nic złego mnie nie spotka, a przynajmniej przez kolejne dwa dni w przód. to śmieszne, ale dla mnie wyczynem jest przysiąc sobie, że wiem, i że jestem pewna. ostatnimi czasy dzieją się rzeczy, na które bardzo długo czekałam, albo takie, z których nie zdawałam sobie wcześniej sprawy, bo.. po prostu. nie dopuszczałam myśli, że mogą się takie wydarzyć. skończyłam szkołę, napisałam maturę, w nagrodę postanowiłam zrobić sobie swój pierwszy tatuaż, zaraz po tym zdałam swoje wymarzone prawo jazdy. jedyne co mnie smuci, to fakt, że to ostatnie 13 dni. rok temu wyjeżdżając, nie trzymało mnie w tym miejscu kompletnie nic. dzisiaj jest mi nieco ciężej. chciałabym czekać na Ciebie codziennie tak jak rok temu, choć znałam Cię nic, to chciałam i czułam, że warto. chciałabym żeby nic się nie zmieniło, chciałabym znieść to od tak po prostu. chciałabym żeby była to jedna z łatwiejszych rzeczy w tym roku. ale jak zwykle, wyolbrzymiam i wybiegam daleko w przód, co nie jest zdrowe. chciałabym mieć Cię dłużej niż ten niecały rok razem przeżyty..
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
