sobota, 8 listopada 2014
dawno żaden dzień nie był tak spokojny i tak bardzo samotny. dawno nie czułam jak to jest, siedzieć obok człowieka, którego nie zna się wcale, mimo tego, że jesteśmy osobą, która wie o nim wszystko. przykra sobotnia jesień. nie miałam nawet pojęcia, co mam Ci powiedzieć. że dalej się nie ogarnęłam? że dalej jestem pyskata i ze wszystkim wolę radzić sobie sama, niż prosić kogoś o pomoc? strasznie mi Cię brakowało, ale w tamtym momencie nie miałam pojęcia czemu jestem z Tobą, zamiast trzymać się od Ciebie z daleka. mówi się, że skoro ktoś odchodzi, to nie po to byśmy za nim biegli. ja mimo wszystko i tak uciekam. od Ciebie, od nich, od wszystkich. minęło 434 dni. do tej pory nie wiem czego chcę od życia i jak wyjść na prostą. widziałam, że byłeś smutny, bo nigdy na Twojej twarzy nie widziałam jeszcze czegoś takiego..ale to nic nie zmienia. nie stać nas na tyle, by się do czegokolwiek przyznać. i chociaż wiem, że chcieć to móc..to w tym przypadku się tak nie dzieje. już chyba zawsze będę czekała. z taką małą nadzieją, że kiedyś coś się zmieni. że zmieni się na lepsze, i że będę miała okazję być cholernie szczęśliwa. jak rok temu.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
